Tochtermana

i

Autor: Wojciech Wójcikowski

88 latka czekała na przyjęcie do szpitala - jest stanowisko miasta

2020-05-13 14:06

Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami a lekarze nie popełnili błędu. Władze Radomia otrzymały wyjaśnienia w sprawie 88 latki, która trzy godziny czekała na przyjęcie do szpitala. Po dwóch dniach kobieta zmarła. Sprawą zajmuję się prokuratura.

Przypomnijmy. 88-latka była pensjonariuszką zakładu opiekuńczo-leczniczego w jednej z pod radomskich miejscowości, który ze względu na epidemię koronawirusa objęty został kwarantanną. W związku z pogorszeniem się stanu zdrowia kobiety, wezwano do niej pogotowie. Zabrano ją karetką z podejrzeniem udaru. Pojawił się jednak problem z przyjęciem 88-latki do szpitala. Najbliższy z nich – szpital na Józefowie odmówił przyjęcia ze względu na panującą w placówce epidemię koronawirusa. Przyjęcia kobiety odmówił też Radomski Szpital Specjalistyczny przy ul. Tochtermana, który jest obecnie przeznaczony dla pacjentów z koronawirusem lub jego podejrzeniem. Po trzech godzinach oczekiwania, kobieta została ostatecznie przyjęta przez Radomski Szpital Specjalistyczny, gdzie zmarła dwa dni później.  Władze miasta otrzymały pisemne wyjaśnienia w tej sprawie. Przeprowadzono też rozmowy wyjaśniające.

- Kobieta została przewieziona na Szpitalny Oddział Ratunkowy Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Po  przeprowadzonym wywiadzie okazało się, że ta pacjentka miała dwukrotnie pobierany wymaz na koronawirusa i wynik był ujemny - mówi wiceprezydent Jerzy Zawodnik. - Lekarz dyżurny zdecydował, że kobieta powinna zostać przewieziona do szpitala niezakaźnego. Po odmowie przyjęcia przez szpital niezakaźny dokonano konsultacji między lekarzem zajmującym się zarządzaniem kryzysowym w szpitalu i koordynatorem ratownictwa pacjentka została przyjęta do szpitala miejskiego.

Jak dodaje wiceprezydent w trakcie transportu i oczekiwania na przyjęcia kobieta była pod opieką pogotowia.

- W zespole ratownictwa medycznego, który przewoził tę pacjentkę był lekarz, więc kobieta była pod stałym nadzorem lekarza - tłumaczy Jerzy Zawodnik. 

Sprawą zajmuje się radomska prokuratura.