Sztuczne lodowisko na białobrzeskim Rynku pierwszy raz pojawiło się rok temu i okazało się prawdziwym hitem. Tetaz jest podobnie. Zajmuje sporą część placu przed magistratem w Białobrzegach, jest też wypożyczalnia łyżew. W czasie roku szkolnego niektóre szkoły prowadziły tu lekcje wychowania fizycznego. W czasie ferii przed południem sztuczna tafla należy do nastolatków, popołudniu przyjeżdżają całe rodziny. - Bardzo dobrze, że jest takie lodowisko, bo ci którzy nigdzie nie wyjeżdżają na ferie mogą poczuć atmosferę zimy. - Fajnie się jeździ, rzadko upadam. Jest dużo fajnych znajomych, fajna atmosfera, więc wstyd się przewrócić. - Bardzo dobrze, że jest takie lodowisko bo dzieci mają gdzie wyjść i bezpiecznie się poślizgać - takie opinie usłyszeliśmy od osób, nastoletnich i trochę starszych, zakładających łyżwy na pobliskich ławeczkach.
W ubiegłym roku gmina i powiat zapłaciły po 3 tys. złotych za prąd potrzebny do utrzymania lodowiska. Gmina natomiast pokryła koszty rozstawienia i obsługi obiektu. W tym roku koszty mogą być wyższe, że względu na wysokie temperatury i częste opady deszczu ale samorządowcy liczą na oszczędności, np. na akcji zimowego utrzymania dróg. - W tym roku nasze pługopiaskarki nie wyjechały chyba ani razu. Nie było takiej potrzeby, więc zaoszczędzone pieniądze możemy przeznaczyć na inne cele, np. na lodowisko - wyjaśnia Adam Bolek, burmistrz miasta. Dodaje, że zastrzyk funduszy przyniosło też wypożyczanie łyżew, które w tym roku jest płatne. - To są symboliczne opłaty, ale kwota ta pokryła koszty ustawienia lodowiska i jego technicznej obsługi - wyjaśnia.
Przy wysokich temperaturach obiekt jest nieczynny. Jeśli aura przynosi też opady deszczu, to agregaty nie są w stanie zmrozić tafli na tyle, by jazda na łyżwach była bezpieczna. Jak zapewnia burmistrz lodowisko pozostanie na Rynku w Białobrzegach na pewno do końca ferii. Czy będzie można z niego korzystać, zgodnie z wcześniejszym planem,do końca lutego? - To zależy od pogody - odpowiada.