Stan pandemii, w którym się znaleźliśmy nie oznacza, że Ośrodek Interwencji Kryzysowej ma mniej pracy. Niestety do ośródka dzwonią osoby, które są ofiarami przemocy domowej. Ich dramat rozgrywa się obecnie w zamkniętych mieszkaniach.
- Przez pierwsze dwa tygodnie obostrzeń nie było wiele interwencji, ale od tygodnia obserwujemy wzrost przejawów agresji i przemocy domowej- mówi Włodzimierz Wolski dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej. - Chodzi tu przede wszystkim o rodziny, w których istnieje konflikt około rozwodowy, przemoc, problemy z nadużywaniem alkoholu. Długotrwała izolacja i stres związany z epidemią koronawirusa są motorem napędzającym agresję. Ludzie się boją co będzie dalej, czy nie stracą pracy a to powoduje frustrację. Kolejny problem jaki się pojawia to nie działające sady i komisje rozpatrujące sprawy związane z funkcjonowaniem Niebieskich Kart. te osoby nie mają po prostu gdzie się zgłosić o pomoc. Mieliśmy też problemy związane z tym, że jeden z małżonków zabrał dzieci na widzenie i nie oddał ich matce.
Do Ośrodka Interwencji Kryzysowej dzwonią także osoby, które znajdują się w złej kondycji psychicznej; mający depresję i stany lękowe.
- My też działamy zdalnie. Jedyne co w tej chwili możemy to podtrzymać ich na duchu- mówi Włodzimierz Wolski. - Radzimy naszym podopiecznym, aby odcięli się od negatywnych informacji płynących z mediów. Starajmy się podczas świat wielkanocnych rozmawiać o czymś przyjemnym. Powróćmy do naszych zainteresowań i czegoś co nas odpręża. Starajmy się usunąć z naszej podświadomości zagrożenie związane z koronawirusem. Musimy mieć nadzieję, że szybko wrócimy do normalnego życia i ta sytuacja się skończy.