Wtorek jest tym dniem, w którym streetworkerzy- pracownicy Caritas i strażnicy miejscy wyjeżdżają do bezdomnych. Mają ze sobą zupę, chleb, kołdry i ciepłe ubrania. W ten sposób starają się pomóc tym, którzy nie mieszkają w noclegowni dla bezdomnych.
- Przywozimy jedzenie, ale jest to też okazja do nawiązania wspólnej relacji i obdarzenia się wspólnym zaufaniem pomiędzy streetoworkerem a osobą bezdomną. Nie chodzi zatem tylko o zupę, ale też budowę relacji. Ludzie mieszkają czesto w strasznych warunkach; w szałasach, altankach, bunkrach. Co miesiąc mapa bezdomności jest aktualizowana. Te nasze wyjazdy przynoszą efekty, bo dwie osoby zdecydowały się przenieść do noclegowni. Jeśli temperatura spadnie poniżej zera będziemy wyjeżdżać częściej, rozwozić zupę i namawiać do spędzenia zimy w noclegowni lub ogrzewalni. - mówi Dagmara Kornacka streetworker. - Pandemia związała nam ręce. Nie możemy zorganizować warsztatów higieny osobistej, nie możemy odwiedzić naszych podopiecznych w szpitalu. To utrudnia kontakt z bezdomnymi.
Streetworkerów wspiera straż miejska.
- Nasza współpraca ze streetworkerami jest bardzo owocna. My sprawdzamy miejsca gdzie przebywają osoby bezdomne. Sprawdzamy, czy te osoby potrzebują pomocy, czy trzeba im dowieźć posiłek. Te nasze patrole są regularne - mówi Agnieszka Wójcicka z radomskiej straży miejskiej.
Ciepła zupa dociera do Pana Mariana, który sam nie jest w stanie dotrzeć do noclegowni.
- Dobrze, że ta pomoc jest. Ja sam też gotuję, ale dostaje ciepłe i za darmo. W ubiegłym roku zmarł mój kolega i moja kobieta i tera jestem sam z kotem. Oni przyjadą to zakupy mi zrobią, posiedzą i pogadamy chwilę to jest inaczej - mówi Marian jeden z bezdomnych.
Dziennie streetworkerzy z zupą docierają do 15 bezdomnych, szacuje się że w Radomiu bez dachu nad głową żyje ok. 200 osób.