Kontrolerzy zapukają do trzech i pół tysiąca domów, zarówno w centrum jak i na obrzeżach Białobrzegów. - Chcemy przede wszystkim ustalić i policzyć wszystkie piece, w których spalane są niezdrowe paliwa, jak węgiel, węgiel brunatny, drewno czy niestety czasami też odpadki - przyznaje Mieczysław Danielewicz, zastępca burmistrza miasta.
Kolejny krok to stworzenie bazy źródeł ciepła na terenie gminy. Na tej podstawie samorządowcy zamierzają się ubiegać o dofinansowanie programu wymiany pieców węglowych na bardziej ekologiczne. Jednak samo policzenie kopcących kominów i pieców to także koszty. Na ten cel gmina uzyskała 80 tys. zł. z budżetu Mazowsza. Inwentaryzacja ma zakończyć się do końca listopada.
To kolejny krok jaki w Białobrzegach zrobiono, by zrezygnować z dymiących kominów. Od lutego na terenie miasta działają czujniki jakości powietrza - dwa w starej części miasta i jeden na osiedlu. - To pozwala uzmysłowić sobie mieszkańcom czym oddychamy. W Białobrzegach, mimo że nie ma tu ciężkiego przemysłu, jest problem. Wynika to z położenia geograficznego w dolinie Pilicy oraz przy trasie w kierunku Warszawy. Kumulują się tu spaliny z przejeżdżających samochodów ale też wyziewy kominów - wyjaśnia Mieczysław Danielewicz.