józefów 2

i

Autor: Wojciech Wójcikowski

Fala pandemii- fala pomocy. Rok pandemii w szpitalu na Józefowie [AUDIO]

2021-03-04 15:24

Czuliśmy się jak wysłani na front bez broni- tak rok od rozpoczęcia pandemii wspominają pierwsze tygodnie walki z COVID-19 władze Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego, który rok temu miał problemy najpierw z brakiem środków ochrony osobistej, a potem z dużą liczbą przypadków COVID-19 wśród personelu.

O sytuacji w szpitalu na Józefowie mówiły media w całej Polsce. Wiosną lecznica stała się ogniskiem COVID-19. Rok od rozpoczęcia pandemii zapytaliśmy władze szpitala jak wspominają początek pandemii.

- Samo zagadnienie związane z koronawirusem było tak mocno stresujące dla personelu, że pracownicy zachowywali się nieracjonalnie. Siła za jaką koronawirus uderzył w nasz szpital była nie do przewidzenia. Zbroiliśmy się w środki ochorny osobistej, ale nie mogliśmy się zabezpieczyć w 100 procentach. Nie było możliwości znaleźć tych środków na rynku. Stąd wystosowaliśmy apel do mieszkańców miasta z prośbą o pomoc. Odzew był ogromny. Mieszkańcy stanęło na wysokości zadania i zaczęło nas wyposażać w różny sposób, choć powinno to zrobić państwo. Firmy farmaceutyczne przysyłały płyny dezynfekcyjne, mieszkańcy szyli maseczki, koła gospodyń wiejskich piekły nam ciasta, restauracje przysyłały obiady. My zobowiązaliśmy się do mocnego podziękowania wszystkim darczyńcom, ale pandemia w dalszym ciągu uniemożliwia nam zorganizowanie tak dużego spotkania i podziękowania wszystkim którzy nas wspierali. To wsparcie było potrzebne tym, którzy zastanawiali się , czy w ogóle przyjść do pracy, czy nie iść na zwolnienie to było nam bardzo wtedy potrzebne - mówi Łukasz Skrzeczyński wiceprezes Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego.

Jaki był najtrudniejszy moment w trakcie tej wiosny?

- Tych momentów było sporo i nadal jest bo problemy nie zniknęły. Pamiętam jak próbowaliśmy relokować pacjentów z pierwszego ogniska na internie i szukaliśmy dla nich miejsca. To przypominało 24 godzinny dyżur gdzie dzwoniliśmy do różnych szpitali- które miały tez ogromne problemy i aprobowaliśmy przewieść osoby chore na covid-19. Dzwoniliśmy do różnych urzędników prosząc o pomoc o różnych porach i prosząc o pomoc dla naszego szpitala. To takie chwile, które zapadają w pamięci - dodaje Łukasz Skrzeczyński.

Szpital zapewnia, że teraz ma pod dostatkiem środków ochrony osobistej.

Rozmowa z Łukaszem Skrzeczyńskim o roku pandemiii w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym