Raki zniknęły z rzek, strumieni i jeziorek w naszym regionie, po tym jak rozwój cywilizacji mocno zanieczyścił wody. Okazuje się, że nie był to jednak jedyny powód. - Kiedyś Polska była potęgą, jeśli chodzi o raka szlachetnego czy raka błotnego. Przez dziesiątki lat ich dzikie populacje były mocno eksploatowane. W latach 20. ubiegłego wieku odłowy obu gatunków przekraczały 610 ton rocznie. Duże ilości złowionych zwierząt eksportowano. Intensywna eksploatacja rodzimych populacji na tyle je zubożyła, że zaczęto sprowadzać raki amerykańskie, które przywiozły ze sobą dżumę raczą, chorobę wywoływaną przez mikroskopijne grzyby pasożytnicze. Zdziesiątkowała ona populacje polskich raków. Obecnie większość naszych wód śródlądowych przejęły we władanie raki amerykańskie – wszędobylski rak pręgowaty i coraz częściej spotykany rak sygnałowy - wyjaśnia Beata Waluś kierownik zespołu ds. Kozienickiego Parku Krajobrazowego.
Raki wracające do Puszczy Kozienickiej mają ważne zadania. Jak twierdzą leśnicy, ich obecność ma duże znaczenie dla całego lasu. - Po pierwsze raki są probierzem czystości wód. Mogą przetrwać tylko w czystej wodzie ale ważne jest by zbiornik był zupełnie naturalny. Musi tak być sporo zakoli, kamieni i innych miejsc, gdzie raki mogą tworzyć swoje kryjówki - twierdzi Jacek Koba z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.
Okazuje się, że raki nie tylko monitorują czy woda jest czysta, ale same dbają o porządek w miejscu zamieszkania. Chodzi o ich jadłospis, bo te niewielkie zwierzęta to padlinożercy. - Kiedyś wśród przyrodników krążyło powiedzenie, że raki są służbą sanitarną naszych wód. Oczyszczają je np. z padłych ryb czy odpadków organicznych, które mogą być w wodzie - wyjaśnia Jacek Koba. Przypomina też, że czyste wody mają duży wpływ na zdrowie wszystkich zwierząt i roślin żyjących w lesie.
W Puszczy Kozienickiej w ośrodku parku w Augustowie trwają działania na rzecz ochrony czynnej dzięki wylęgarni, utworzonej w ramach projektu ochrony bioróżnorodności. – Rodzime gatunki raków wymagają ochrony czynnej. W Puszczy Kozienickiej prowadzi się ją dzięki wylęgarni, utworzonej w Augustowie w ramach projektu ochrony bioróżnorodności. Przywożone są tu osobniki dorosłe, których zadaniem jest rozród. Kiedy ich potomstwo osiągnie odpowiednie rozmiary i właściwą twardość pancerzyka, jest wypuszczane na łono natury - dodaje Beata Waluś.
Do strumieni, rzek i jeziorek na terenie Puszczy Kozienickiej trafiło już osiem tysięcy raków. Akcja trwa nadal. Lesnicy i naukowcy nie tylko oddawanie przyrodzie tych zwierząt ale także obserwacja jak radzą sobie w leśnym środowisku. Raki są pod ochroną. Nie wolno ich łowić, płoszyć. Fotografowanie jest dozwolone o ile nie narusza naturalnego rytmu życia i spokoju tych zwierząt.