Rozprawy zdalne to nie obowiązek ale możliwość. Takie rozwiązanie na czas pandemii rekomenduje "ustawa kowidowa" z marca tego roku. Jednak w regionie radomskim ta możliwość jest bardzo mało popularna. Zarówno w dwóch radomskich sądach: okręgowym i rejonowym jak i sądach powiatowych w całym regionie radomskim, rozprawy on - line zdarzają się sporadycznie. Nie częściej niż dziesięć w miesiącu. Jak wynika ze statysty dochodzenie sprawiedliwości przez internet nie ma szerokiego grona gorących zwolenników ani wśród sędziów, ani wśród radców czy adwokatów ani wśród osób występujących jako strony czy świadkowie.
- Mieliśmy kilka przykładów, że strony zostały poinformowane o terminie rozprawy, która miała odbyć się zdalnie. Miały podany link, pod którym mieli się łączyć ale mimo to te osoby nie łączyły się - przyznaje Arkadiusz Guza, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu.
Dodaje, że także pełnomocnicy czyli radcy czy adwokaci nie składają wniosków o rozprawy zdalne zbyt często. Tak przynajmniej jest do tej pory. Jak zdradza rzecznik także sami sędziowie chłodno podchodzą do możliwości zdalnego rozpatrywania spraw i wolą by strony stawiły się na sali sądowej.
- Widzimy tylko twarz, nie wiemy z kim w danym momencie świadek się kontaktuje i kto mu może podpowiadać. Dlatego mogą być wątpliwości co do wiarygodności takich świadków - wyjaśnia rzecznik i zapewnia, że sądy w Radomiu są przygotowane do przeprowadzania zdalnych rozpraw.