Dopalacze, czyli tak zwane środki zastępcze rozpowszechniły się w Radomiu wraz z otwarciem sklepów, w których można było je nabyć. Wówczas były one oferowane jako "kolekcjonerskie". Policja w Radomiu wraz z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Radomiu od początku prowadziła działania, by zmniejszyć i ograniczyć ich dystrybucję. Finalnie sklepy oferujące tego typu substancje zniknęły z mapy Radomia. Jednak problem nie ustąpił, bo w dalszym ciągu w mieście rokrocznie statystyki radomskiego SANEPIDu biją na alarm, jeśli chodzi o liczbę osób zatrutych dopalaczami.
W 2018 roku odnotowaliśmy aż 112 przypadków zatrucia dopalaczami. Były również 4 ofiary śmiertelnie. W ubiegłym roku, czyli 2019 liczba zatruć zmniejszyła się, ale w dalszym ciągu jest porażająca - było to 77 zatruć i 1 ofiara śmiertelna - powiedziała Lucyna Wiśniewska, dyrektor radomskiego SANEPIDu.
Jak tłumaczy dyrektor SANEPIDu, walka ze sklepami oferującymi dopalacze nie była łatwa.
Sklepy się zamykały, ale zaraz otwierały się kolejne, w tym samym miejscu, tylko o innej nazwie. Nakładaliśmy solidne kary wraz ze służbami mundurowymi, w końcu kilka lat temu zamknęło się na dobre wszystkie 9 sklepów na terenie Radomia.
Jak rozpoznać objawy zatrucia dopalaczami? Jakie są konsekwencje ich zażywania? O tym wszystkim opowiada Lucyna Wiśniewska, dyrektor radomskiego SANEPIDu.