Biegli nie mają wątpliwości. Dziadek chłopca nie miał szans, żeby go zauważyć. 19 stycznia odbył się eksperyment procesowy w sprawie śmiertelnego potrącenia 3-latka w Trablicach. Za kierownicą samochodu siedział dziadek chłopca.
Z opinii biegłego wynika, że chłopiec został potrącony, zahaczony przednią częścią pojazdu a następnie wtoczył się pod niego i poprzez wystające elementy podwozia doznał wielu urazów, które okazały się śmiertelne. Kierowca pojazdu nie miał możliwości zaobserwowania dziecka w momencie wykonywania manewru cofania. W oparciu o treść opinii nie ma podstaw do stwierdzenia aby kierujący tym pojazdem naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
- informuje rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska.
Prokuratura zbada teraz kto faktycznie sprawował opiekę nad dzieckiem i czy była ona należycie sprawowana. Przypomnijmy do tragedii doszło w październiku ubiegłego roku, przed kościołem, w którym rodzice dziecka mieli się pobrać.