Zdjęcie balkonu

i

Autor: ALB

Nasza interwencja

Odchody na balkonie i fetor. Blok przy ul. Sadkowskiej ma problem z gołębiami

2024-08-22 15:24

Gołębie zagnieździły się na balkonie jednego z mieszkań. Według relacji pobliskich lokatorów, nikt tam nie mieszka. Część mieszkańców zmaga się z niesprzątanymi zanieczyszczeniami powodowanymi przez ptaki. Z obecnym właścicielem nie można się skontaktować. O problemie poinformowano spółdzielnie mieszkaniową.

O sprawie poinformowali w przekazanym nam liście sami mieszkańcy bloku przy ul. Sadkowskiej 14a. Od pewnego czasu, niektórzy z lokatorów zmagają się z problemem gołębi. Ptaki zagnieździły się na balkonie jednego z mieszkań i od dłuższego czasu jest ich domem. Dla sąsiadów gołębie są uciążliwe ze względu na to, że powodują zanieczyszczenia odchodami. Wraz z nimi pojawia się nieprzyjemny zapach. Obecność gołębi utrudnia np. wywieszenie prania. Powodują tez hałas, który przeszkadza niektórym mieszkańcom

W jakiś sposób przeszkadza ten nieprzyjemny zapach, szczególnie po deszczu. Nie dość że jest smród - bo balkon jest cały w gołębich odchodach - to jeszcze jest pełno much. Dodatkowo uciążliwe jest, gdy o 3 nad ranem siedzi 10 gołębi... one się chyba nawołują. Pzez to nie da się spać - Powiedzieli nam mieszkańcy bloku.

Na balkonie mieszkania, który stał się domem gołębi jest pełno odchodów, widać że nikt tam nie sprząta. Jak twierdzą mieszkańcy, lokal od dłuższego czasu jest niezamieszkały, a obecna właścicielka niemal nigdy nie odwiedza lokalu. Dodatkowo sąsiedzi mają problem z nawiązaniem z nią kontaktu. O sprawie została poinformowana Spółdzielnia Mieszkaniowa "Nasz Dom". Według lokatorów, jej działania są powolne i nie podjęto ich zbyt wiele.

W odpowiedzi na nasze zgłoszenie spółdzielnia wysłała jedynie powiadomienie do właścicieli mieszkania zwykłym listem, bez potwierdzenia odbioru, na adres tego mieszkania, gdzie jak już pisaliśmy – nikt nie mieszka. List zapewne do dziś leży w skrzynce pocztowej na klatce schodowej. Wykonaliśmy w tej sprawie wiele telefonów do spółdzielni, ale jesteśmy zbywani, a spółdzielnia tłumaczy, że robi co może. Zwróciliśmy uwagę, że wysyłanie korespondencji na adres, gdzie nikt nie mieszka jest absurdalne i bezcelowe, ale poinformowano nas, że nic więcej zrobić się nie da - czytamy w liście od mieszkańców.

Zapytaliśmy spółdzielnie mieszkaniową odpowiedzialną za blok przy ul. Sadkowskiej o całą sytuacje. Jak powiedział nam Rafał Kowalik, zastępca prezesa do spraw technicznych spółdzielni, sprzątanie mieszkań i balkonów nie jest częścią ich obowiązków, ale temat nie zostanie pozostawiony samemu sobie. Przekazano nam, że pracowniczka która "opiekuje się" osiedlem sprawdziła zgłoszenie na miejscu. Po wstępnym rozpoznaniu potwierdzono, że nikt wtedy nie przebywał w mieszkaniu. Były też próby wejścia do środka i zmobilizowania obecnej właścicielki do uprzątnięcia nieczystości.

Spółdzielnia próbowała dodzwonić się do właścicielki mieszkania na numer jaki im pozostawiono, jednak nie udało się z nią w ten sposób skontaktować. Wysłano także pismo. W nim zobowiązano właścicielkę do posprzątania balkonu do 22 sierpnia. Następnie spółdzielnia skontroluje czy kobieta zastosowała się do zalecenia z pisma.

Jeżeli by się okazało, że nie zastosowała się z różnych przyczyn, bo może nie przebywa w mieszkaniu i nie odbiera telefonu, więc nasza korespondencja do niej nie trafia, w związku z tym będziemy podejmowali próbę dostania się z zewnątrz. (...) Byłaby możliwość najprawdopodobniej podjechania zwyżką i wtedy, jeżeli dostaniemy się na ten balkon, to byśmy go uprzątnęli na koszt właściciela mieszkania - mówi Rafał Kowalik.

W przypadku, gdy zostaną podjęte próby uprzątnięcia balkonu, część prac może się opóźnić - jeśli są tam pisklęta. Spółdzielnia myśli też o zabezpieczeniu balkonu przed kolejnym zagnieżdżeniem.