30 maja obchodzony jest w Polsce Dzień Pieczy Zastępczej. Od 15 lat w Radomiu ten dzień obchodzony był uroczyście. W poprzednich latach na specjalnie przygotowanej gali dziękowano tym, którzy poświęcają swój czas i energię by pomagać dzieciom. W tym roku spotkania nie będzie - wszystko przez pandemię koronawirusa. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Radomiu przedstawił dane dotyczące pieczy zastępczej w naszym mieście.
- 97 rodzin zastępczych spokrewnionych, w których przebywa 130 dzieci;
- 36 rodzin zastępczych niezawodowych, w których przebywa 45 dzieci;
- 4 rodziny zastępcze zawodowe, w których przebywa 11 dzieci;
- 4 rodzin zastępczych zawodowych pełniących funkcję pogotowia rodzinnego, w których przebywa 16 dzieci;
- 1 specjalistyczna rodzina zastępcza zawodowa dla dzieci niepełnosprawnych, w której przebywa 3 dzieci;
- 7 rodzinnych domów dziecka, w których przebywa 38 dzieci
Krystyna Grudzień prowadzi rodzinny dom dziecka od 2008 roku. Jak mówi ciężka praca, która przynosi sporo satysfakcji:
- Zanim dziecko nauczy się żyć godnie musi minąć trochę czasu - mówi Krystyna Grudzień - Jednak przychodzi taki ranek, że dziecko się obudzi zarzuca nam ręce na szyi i mówi nam kocham Cię mamo. Dla takich chwil warto to robić. I to jest najlepsza nagroda za nasz trud. Spotykam dorosłe dzieci, które kiedyś z nami mieszkały, mają już swój normalny dom i bardzo często mówią: ciociu - to dzięki tobie. Długo wahałam się podjąć ten krok, dziś żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej; wtedy więcej dzieciom udałoby się pomóc.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej cały czas szuka rodzin, które mogłyby stworzyć rodzinę zastępczą dla dzieci.
-Szukamy osób z dużym sercem - mówi Marcin Gierczak dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Potrzebna jest taka otwartość na dzieci. Praca z dziećmi, które z jakiś względów nie mogą przebywać w swoich rodzinach to praca przez 24 godziny. To nie jest praca, tylko raczej potrzeba serca.
Osoby, które pragną założyć rodzinny dom dziecka powinny zgłosić się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
