W tym roku do Radomia przyjechali artyści uliczni nie tylko z różnych miast w Polsce, ale także goście zagraniczni ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii.
- Prezentujemy różne oblicza nowoczesnej sztuki cyrkowej - wyjaśnia Adrian Pruski, czyli iluzjonista Just Edi Show, który jest także pomysłodawcą i współorganizatorem wydarzenia. - Obecnie odchodzi się od pokazów z udziałem zwierząt. My takim praktykom mówimy zdecydowane nie. Współczesny cyrk to pokazy możliwości ludzkiego ciała, oczywiście z pełnymi zabezpieczeniami gwarantującymi iż artyści nie ryzykują zdrowiem i życiem - powiedział.
Na ulicy Żeromskiego, w Parku im. Kościuszki, przy fontannach na Placu Konstytucji 3 Maja, na Placu Corraziego - wszędzie tam można spotkać iluzjonistów, kuglarzy, akrobatów i innych artystów ulicznych.Tegoroczną nowością były pokazy linoskoczków. Akrobacje na taśmie mającej dwa i pół centymetra prezentowała grupa pasjonatów z wielu miast w Polsce, m. in. z Warszawy, Lublina, Poznania.
- Gdy patrzymy z dołu wydaje się, że lina jest cienka, ale taśma jest płaska i na niej wykonujemy różne akrobacje i staramy się przejść nad całą szerokością ulicy. Mamy na sobie uprząż do wspinaczki wysokogórskiej, lina jest podwójna a więc jesteśmy bezpieczni. Co się czuje na górze? Wolność. To taki spacer w powietrzu. Podczas miejskich festiwali mamy kontakt z publicznością, ale chodzimy też w wysokich górach. Tam jest cisza i skupienie - przyznał Paweł Jarosiewicz.
Jedną z niewielu kobiet uprawiających slackline jest Martyna Niemira. Jej zdaniem niewiele pań decyduje się na takie hobby.
- Początkowo myślałam o tańcu, ale w jednym z warszawskich parków spotkałam grupę prezentującą ten sport. Poszłam na pierwsze spotkanie, potem kolejne i zostałam. Myślę , że to sport zdominowany przez mężczyzn, bo są bardziej wytrwali. My kobiety zbyt wiele zastanawiamy się nad każdym niepowodzeniem. Oni wchodzą na linę i po prostu ćwiczą dalej - powiedziała.
Podczas festiwalu jest też mocna reprezentacja radomian, czyli m. in. żeńska grupa akrobatyczna, połykacze ognia i prezentująca fireshow. Festiwal przyciągnął rzesze publiczności. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę przez ulicę Żeromskiego sunęły tłumy widzów.
- Nareszcie coś ciekawego dzieje się w mieście. Przyszliśmy z rodziną zobaczyć pokazy i jesteśmy bardzo zadowoleni. Dla mnie najciekawsze były pokazy na linie, chociaż czekam też na połykaczy ognia - takie opinie zebraliśmy od napotkanych osób.