Po wizycie leśnych złodziei zwykle pozostają ogołocone pnie i kikuty po uciętych lub brutalnie połamanych gałązkach. Jeśli spłoszy ich leśny patrol porzucają łup, ale to już nie cofnie strat. Poranione drzewa chorują nawet przez kilka lat, a jeśli łupem wandali staną się młode rośliny - bywa, że powoli obumierają. Jakie gatunki są najbardziej narażone na ataki?
- Złodzieje stroiszu niszczą przede wszystkim młode jodełki, często ogołacając je z niemal wszystkich gałązek. Tak uszkodzone drzewko w najlepszym razie będzie się regenerować przez kilka sezonów, jednak często obumiera. Jodła występuje w składzie drzewostanów niemal całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. Ogółem zajmuje 10% powierzchni na tym terenie - wyjaśnia Edyta Nowicka z tej instytucji.
Co roku leśnicy liczą straty i co roku są bardzo poważne, zwłaszcza w tak zwanych młodnikach, gdzie rosną niezbyt wysokie drzewa mające nawet po kilka lat. To do nich złodzieje mają najłatwiejszy dostęp. Bywa, że zostały posadzone w ramach społecznych akcji ratowania lasów i poprawy czystości powietrza. Jeden metr przestrzenny stroiszu jodłowego to zwykle ok. 600 do 1000 gałązek. Aby przygotować taką partię jedliny, złodzieje niszczą nawet kilkanaście arów gęstego młodego lasku. Proceder nasila się przed dniami Wszystkich Świętych i Zadusznym oraz w okresie Świąt Bożego Narodzenia. To wtedy kupowane są ozdoby, tworzone z iglastych gałązek lub popularne żywe choinki. Leśnicy apelują o czujność do mieszkańców. Jak możemy pomóc chronić przyrodę?
- Kupując wiązankę na grób swoich bliskich, warto zapytać o pochodzenie gałązek, z których została zrobiona. Uczciwy sprzedawca nabywając stroisz otrzymuje w nadleśnictwie odpowiedni dokument potwierdzający legalność zakupu - przypomina Edyta Nowicka, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.
Kradzieże gałązek są karalne. Mandat za kradzież stroiszu wynosi do 500 zł, sprawy często są także kierowane do sądu.