Lekarze z oddziału chirurgii dziecięcej alarmują, nie ma tygodnia by na oddziale nie pojawili się pacjenci z urazami, powstałymi podczas zabawy, jazdy na rowerze deskorolce. Wiele z nich to bardzo poważne urazy wymagające nawet dwóch zabiegów operacyjnych.
- 41 dzieci przyjechało do nas ze złamaną czaszką. Osiem osób trafiło do nas z krwiakiem śródczaszkowym. W dwóch przypadkach była potrzebna trepanacja czaszki. 15 osób przyjechało do nas ze złamaniem kręgosłupa szyjnego. Kiedy mamy doczynienia ze skomplikowanym złamaniem musimy przeprowadzić dwie operacje Rodzice dzieci, które trafiają do nas na oddział są bardzo opiekuńczy, u wielu jest stres. Mnie się wydaje, że ta opieka musi zacząć wcześniej, zanim dziecko zacznie jeździć na deskorolce, rowerze i hulajnodze. Rodzice powinni przypomnieć o kaskach i ochraniaczach na kolana i łokcie. Trafiają do nas dzieci, które skakały na trampolinach. Urazy są od złamania palca z przemieszczeniem, aż po problemy z kręgosłupem. Często rodzice mówią, że nie chcą swoim dzieciom odbierać dzieciństwa. Wtedy odpowiadam, że w takim razie to szpital będzie musiał im to odebrać - wyjaśnia Vitalii Zaft, chirurg dziecięcy z Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.
Lekarze apelują by nie zostawiać dzieci do 1 roku życia bez opieki. Do szpitala trafiają bowiem noworodki, które same zsunęły się, bądź spadły z łózka, stołu lub krzesła.